Express-Miejski.pl

Z nowotworem można wygrać - list Czytelnika

Z nowotworem można wygrać - list Czytelnika

fot.: dreamstime.com

Pragnę pomóc ludziom. Ludziom, którzy tego potrzebują.

Zacznę od tego, że nie wiem od czego zacząć. To cholerstwo spadło na nas jak grom z jasnego nieba!

Jedno wiem na pewno, kobieta powinna:

  • badać się minimum raz w roku:
  • na obecność białka obcego, najlepiej robić badania markerów,
  • być u ginekologa od 14 go roku życia!
  • profilaktyka to 50% sukcesu, drugie 50% to jest to co jemy!

No ale do rzeczy.

Niestety w Polsce anonimowość przy tej chorobie to ciepły koc w zimowe wieczory.

Zaczęło się niewinnie. Nie podobał mi się kształt jej piersi, ciągłe zapalenia - diagnoza - zapalenia po karmieniu - przykładać liść z kapusty i minie. Po roku zaczęli podawać antybiotyk, który działał - zapalenie i ból ustał na kilka miesięcy. No i stało się. Sutek zaczął zmieniać kształt (teraz wiem że to bardzo źle). Tylko jeden lekarz w Ząbkowicach miał na tyle odwagi, by powiedzieć, że nie wie co jest grane. Sami zasugerowaliśmy, by dał skierowanie do onkologa. Prywatna klinika okazała się być zapełniona. Oczekiwanie to chyba jedna z najgorszy rzeczy jakie znam!

Czekaliśmy na badania, czekaliśmy na wyniki - Bóg wie ile zdrowasiek odmówiłem. Jest wynik – to zapalenie po pokarmie, ale chwileczkę - zrobimy kilka dodatkowych badań dla pewności.

Dopiero pod lupą lekarz znalazł pięć „ziaren wielkości maku"...

Nowotwór - to zabrzmiało jak wyrok śmierci. Paraliż - zaniemówiłem - dla czego moja żona???

Już następnego dnia byliśmy na konsultacji, rozpoznanie (teraz wiem, że nie wolno robić biopsji miesiąc przed chemioterapią czy mastektomią - amputacją, góra 2a dni). Gruba igła dała wynik jaki to rodzaj nowotworu.

Cała reszta to konsultacje, badania, wyniki, chemioterapia - nie wiedziałem, że można tak wymiotować! Peruki, protezy piersi... Mastektomia, znów wyniki, czekanie - czy to jest ostatecznie usunięte czy znów tniemy.

Kolejna operacja! Kolejne wyniki - nowotwór w trzech odmianach! Boże zlituj się!

Kolejna chemia. Duża i jeszcze bardziej trująca. Organizm walczy, ale nie wytrzymuje. I tu pojawia się medycyna niekonwencjonalna - tak się nazywa w naszym kraju, bo w krajach wysokorozwiniętych to stosują ją już od lat.

Okazuje się, że dietą i wiarą można postawić na nogi człowieka ze stwardnieniem rozsianym postępującym. Tak, tak. Poznałem ludzi, którzy maja kontakt z kliniką w Szwajcarii, która leczy dietą i wiarą.

Może to wydawać się śmieszne ale właśnie w takich sytuacjach okazuje się, jak mało wiemy i musimy się wiele nauczyć, zwłaszcza rzeczy, które pozornie są nieistotne na co dzień.

Odstawiliśmy z diety :

  • tłuszcze nasycone czyli margarynę, smażone ciężkie potrawy – frytki, burgery, mięsa,
  • wszystkie napoje z benzoesanem sodu i pokrewnymi, sztucznymi barwnikami, napoje gazowane które są tak mocno reklamowane z zakończeniem cola,
  • alkohol - oprócz czerwonego półwytrawnego wina 100 gram na miesiąc ( hemoglobina)
  • i jeszcze kilka innych rzeczy.

Zaczęliśmy jeść zmiksowane owoce i warzywa - najlepiej takie z ogródka lub ze wsi od gospodarza - nie pryskane, takie, które rosły nie na nawozie sztucznym, ale naturalnym - na gnoju.

Zadasz pytanie - warzywa i owoce – i co, już? Tylko tyle?

Moja odpowiedź – Tak, tylko tyle, albo aż tyle. Taka dieta postawiła ją na nogi - lekarze nie mogli uwierzyć w wyniki, chcieli robić kolejne, bo myśleli, że się ktoś w laboratorium pomylił!

Ci specjaliści ze Szwajcarii mają taką teorię :

(...) ludzki organizm by żyć korzysta z zasobów, które ma w sobie: cukry, białka, witaminy, mikro i makro elementy itp. Jeżeli odstawimy z diety białko (mięsa, tłuszcze...) to spowodujemy że nasz organizm zacznie konsumować zapasy białka. Gdy się skończą zapasy (tłuszczyk z brzuszka czy boczki) zaczyna konsumować cukry. Gdy braknie zapasów "zjada" białko, które jest zmutowane (nowotwór). I tak oto organizm sam ulecza siebie!!! (...)” To takie tłumaczenie na chłopski rozum.

Teraz wróćmy do wiary. Wiara to podstawa wszystkiego co mamy! Przez okres prawie dwóch lat walki z rakiem poznałem mnóstwo ludzi, którzy z nim wygrali właśnie dzięki wierze.

By jednak uwierzyć w tak ciężkiej sytuacji potrzebni są życzliwi ludzie (to nie zawsze są najbliżsi - niestety). Pozytywne myślenie, zaangażowanie chorego w coś, co nie ma wspólnego z chorobą - marzenia, dzieci, jakaś pasja. Wszystko co może spowodować, że chory przestanie myśleć o raku, a zacznie myśleć o przetrwaniu, bo musi zrobić to i tamto. Dzięki czemu rak w umyśle jest zepchnięty na dalszy plan, a to powiększa wolę do życia - co za tym idzie? Rak jest usunięty z umysłu, a potem z ciała. Nie wiem jak, ale to działa! Nie jest to łatwe, ale działa !

Jest wiele rzeczy, których nie rozumiem np. jak działa procesor w komputerze? Nie wiem jakie tam zachodzą reakcje czy protokoły, ale wiem, że dzięki niemu używam internetu, gram czy też piszę ten tekst....

koniec części I, c.d.n.

kilof

3

Dodaj komentarz

Dodając komentarz akceptujesz regulamin forum

KOMENTARZE powiadamiaj mnie o nowych komentarzach

  • Z nowotworem można wygrać - list Czytelnika

    2010-08-25 08:36:54

    kilof

    Pragnę pomóc ludziom, ludziom którzy tego potrzebują.

  • 2010-08-25 09:28:28

    gość: ~misiek

    mocne... Nie mniej gratuluję odwagi w opisaniu tego i siły w walce z nim. Rak to cholerne paskudztwo...

  • 2010-08-25 14:40:59

    syla

    mozne-bardzo mocne
    az mnie dreszcze przeszly jak to czytalam,
    a ja narzekam i mowie ze mam problemy

  • 2010-09-01 21:35:17

    mlody

    ostatnio dodany post

    jesli jestes w stanie pomoc ludziom z nowotworem to pomoz mojej mamie ktora na to cierpi od nie dawna

REKLAMA