Express-Miejski.pl

Pasjonatka - opowieść oparta na faktach

Sokół

Sokół fot.: Teresa Buszko

Przedstawiamy opowieść napisaną przez Teresę Buszko. Kobiety, która zachwyca się pięknem przyrody - pięknem sokołów. Historia Margaret oparta jest na faktach.

Margaret właśnie przeprowadziła się do Rochester. Kupiła sobie mieszkanie w wieżowcu Seneca Tower na 16 piętrze. Ma z niego wspaniały widok na rzekę Genesee i most. W oddali znajduje się wieżowiec Times Square, budynek, który bardzo ją interesuje z uwagi na jego szczególnych mieszkańców. Gniazdują tam wyjątkowe ptaki Sokoły wędrowne. To dla nich tutaj przyjechała z niedalekiego Greece.

Jej miłość do tych ptaków zaczęła się bardzo dawno. Jako młoda dziewczyna usłyszała ich głos, który bardzo ją zaintrygował. - To dziwny krzyk w ptasim wydaniu. Co to może być?- pomyślała. Nie znała ptaka, który ten głos wydawał. Wracała często do miejsca, gdzie słyszała ten tajemniczy dźwięk. W końcu jej cierpliwość została nagrodzona. Zobaczyła jak para ptaków wzbiła się wysoko i szybowała w powietrzu. Jeden z nich robił pętle i kółka, jakby popisywał się przed tym drugim ptakiem. Margaret bardzo się to spodobało. Nie wiedziała, że był to okres godowy tych ptaków i tego, że to właśnie takie są ich zaloty. Samiec wykonuje akrobacje powietrzne, aby pokazać partnerce swoją siłę i umiejętności. Tylko sprawnego łowcę i silnego samca akceptuje samica.

Po powrocie do domu z wypiekami na twarzy Margaret opowiadała swojemu tacie, to co widziała. Ojcu trudno było w to uwierzyć. Opisywane przez córkę ptaki co prawda wyglądały jak sokoły, ale w tym czasie były bardzo rzadkim gatunkiem. Ojciec opowiedział jej, że one przecież prawie zupełnie wyginęły z powodu stosowania chemicznych środków ochrony roślin tzw. DDT. Ptaki te jako gatunek drapieżny żywią się wyłącznie innymi ptakami, a te zjadały skażone owady. Ptaki zjadające owady również ucierpiały i masowo ginęły. Natomiast sokoły nie zatruwały się, lecz ich jajka miały bardzo cienkie i słabe skorupki. Jajka takie pękały podczas inkubacji i nie dochodziło do wyklucia piskląt. Dlatego po kilkunastu latach populacja sokołów bardzo zmalała. Groziło im całkowite wyginięcie. Ojciec opowiedział również Margaret jak ratowano ten ginący gatunek:
Na szczęście ludzie, którzy doprowadzili do takiej sytuacji zorientowali się, że skażenie środowiska prowadzi do unicestwienia wielu gatunków w przyrodzie i zaniechali stosowania DDT. Poczynili także starania o przywrócenie przyrodzie tych ginących gatunków. Tak powstał program ochrony Sokoła wędrownego w USA.

W Rochester na budynku Kodak założono skrzynkę lęgową wysypaną drobnymi kamyczkami, było to w 1995 r. a sokoły zagnieździły się w niej trzy lata później.

Gdy Margaret dowiedziała się o tym wszystkim, postanowiła bacznie obserwować te ptaki. Takie piękne, tajemnicze i rzadko spotykane. Jej ciekawość jak one żyją i rozmnażaja się, rosła z każdą wiosną. Wtedy często wychodziła z domu i długo przesiadywała nad rzeką. Tam mogła czasem zobaczyć jak sokoły zażywają kąpieli i piją wodę. Wtedy też, zrobiła im pierwsze zdjęcia. Była zachwycona tymi krótkimi spotkaniami i z radością obserwowała ich loty.

Mijały lata, a Margaret zajęta pracą i obowiązkami domowymi z trudnością znajdowała czas na wycieczki w plener. Czytała za to mnóstwo książek o przyrodzie, a najchętniej o ptakach. Miała już duży zbiór wydawnictw o ptakach drapieżnych. Później, gdy internet rozwijał się dynamicznie, można było zdobyć więcej informacji także o ptakach. Margaret trafiła na podgląd on-line z gniazda sokoła wędrownego w Rochester. Ten podgląd założono w 1998 r na budynku Kodak Tower. To było coś dla niej, obserwacje ulubionych ptaków.

Ponieważ Margaret zachorowała i nie mogła już pracować, więcej czasu spędzała przed monitorem i zaglądała do gniazda sokołów. Nadal mieszkała w Greece. Jej rodzice umarli, a rodzina była daleko. Teraz miała wiele czasu, aby wrócić do swych młodzieńczych zainteresowań. Ten podgląd był wspaniały. Margaret wreszcie mogła zobaczyć jak sokoły wysiadują jajka i karmią swoje młode. Siedząc przed monitorem Margaret sporządzała notatki z obserwacji.

Notatki Margaret :
Zauważyłam, że samiec jeszcze przed zniesieniem jajek przynosi samicy jedzenie. Najczęściej są to gołębie. Samica to jedzenie przyjmuje i odlatuje w sobie tylko znane miejsce, aby go skonsumować. Samiec kłaniając się i ciokając (głos sokoła to ciokanie) zaprasza ją do gniazda. Samica przylatuje, odwzajemnia ukłony i cioka głośno. Stykają się dziobami, pogłębiają ukłony, po czym samiec ucieka, zostawiając samicę w gnieździe. Wskazał jej miejsce do składania jajek, teraz będzie jej przynosił smaczne kąski i robił to, co trzeba, aby jajka były zapłodnione. Nadszedł czas na złożenie pierwszego jajka. Samica zostaje na noc w gnieździe. Rano widać jak znosi jajko. Odpoczywa po zniesieniu, a samiec po pewnym czasie przylatuje do niej z pokarmem. Po jej wyjściu na posiłek, akceptuje zniesione jajko turlając go dziobem i siadając na nim na krótko. Następnie wychodzi, to jeszcze nie czas na inkubację. Dopiero po zniesieniu trzech jajek wysiadują obydwoje. Samiec zmienia samicę, jednak to ona dłużej przebywa w gnieździe, nocą tylko samica siedzi na jajkach. Rano, gdy tylko coś zdoła upolować, samiec przynosi jej śniadanie. Jajka są cały czas ogrzewane. Przybyło jeszcze jedno i teraz cztery jajka trudno objąć skrzydłami i usadzić się wygodnie na nich, a mniejszy samiec ma z tym poważny kłopot. Tak mija 30 dni inkubacji i zaczyna się klucie. Przy zmianie w wysiadywaniu widać dziurkę w jajku, którą od środka wykuwa pisklę tzw. zębem jajowym. Od tej chwili dziurka w jajku powiększa się przez kilka godzin, aż dochodzi do pęknięcia skorupki. Pokazuje się mokre pisklę i samica okrywa go, aby wyschło. Pierwsze karmienie jest dopiero po kilku godzinach. Samiec ma za zadanie wykarmić rodzinę. Karmienie malucha przez matkę to wspaniały widok. Ona odrywa kawałeczki mięsa swym ostrym dziobem, pisklę odruchowo unosi swoją główkę do góry i otwiera szeroko dziób, wtedy tam trafiają kolejne kąski. Po nakarmieniu pisklęcia, samica wynosi resztki, albo zjada je sama. Wykluwają się następne pisklaczki. Samiec także karmi swoje dzieci, ale czyni to rzadziej. Jego obowiązkiem jest zdobycie pożywienia, jeśli jednak nie stanie na wysokości zadania, wtedy poluje także samica. Młode sokoły szybko rosną. Po dwudziestu dniach pozbywają się pierwszego puchu i wyrastaja im ciemne piórka. Stają się coraz bardziej dorosłe. Przyniesione do gniazda jedzenie zabierają i jedzą już samodzielnie. Ćwiczą też skrzydła wachlując nimi często.
Około czterdziestego dnia życia, całkowicie upierzone młode po wielu ćwiczeniach wyfruwają z gniazda.

To wszystko widziała Margaret dzięki kamerom. Ciekawość paliła ją bardzo, co dalej stało się z tymi młodymi. Postanowiła pojechać do Rochester i sprawdzić. Ta decyzja zmieniła wiele w jej życiu. Gdy pojechała pod budynek Kodak Tower, spotkała kilka osób, które tak jak ona miały lornetki i przyszły tu w celu obserwacji i ewentualnej pomocy młodym wyfruwajacym z gniazda. Przecież w tak wielkim mieście czyha na nie wiele niebezpieczeństw. - Co będzie jak wylądują na ulicy? - zadawała sobie pytanie. Pierwszy z młodych poleciał na sąsiedni budynek, ale następny wylądował na ruchliwej ulicy. Trzeba było go zabrać i włożyć do gniazda. Na szczęście nic sobie nie zrobił i następnego dnia był gotowy ponowić próbę latania, tym razem z powodzeniem. Przez kilka dni Margaret wraz z innymi wolontariuszami pilnowała i obserwowała młode i ich loty. Widziała jak samiec przekazuje w powietrzu pokarm młodemu, aby ten nauczył się chwytać, a później samodzielnie polować w locie. Po powrocie do domu postanowiła, że przeprowadzi się do Rochester. Tylko tam może mieszkać, gdzie żyją te piękne ptaki. Radość z obserwacji podnosiła ja na duchu i Margaret czuła się zdrowsza. W roku 2008 przeniesiono gniazdo z budynku Kodak, na Times Square, ponieważ trzeba było wykonać nową elewację. Sokoły miały do wyboru dwa gniazda i wybrały właśnie piękny budynek Times Square. Po widocznym zainteresowaniu pary nowym gniazdem zainstalowano tam kamery. Można było nadal śledzić życie pary sokołów i oglądać każdej wiosny to, jak się romnażają. Przez kilka lat Margaret nie mogła opuścić swojego miasteczka, ale w końcu sprzedała swój dom i kupiła mieszkanie w Rochester w wieżowcu Seneca Tower. Po przeprowadzce Margaret wyszła na balkon. Jak wielkie było jej zdziwienie. - Mieszkam w domu z sokołem! - krzyknęła. Okazało się, że to nie był żaden z rezydentów Times Square, lecz zupełnie inny samiec, który miał obrączki. Po kilku tygodniach udało się go zidentyfikować na podstawie numerów. To był Veteran, a po pewnym czasie Margaret zauważyła samicę z Buffalo, nazwaną Billy. Te sokoły ustanowiły parę. Właśnie trwają ich jesienne wiązania i Margaret ma wspaniałą okazję filmować je i robić im zdjęcia. Tymczasem przy Times Square, także samica Beauty i samiec Dot ca pilnują swojego rewiru, aby po nadejściu wiosny jakiś intruz nie odebrał im gniazda. Jeśli pojawi się sokół, który wędruje w poszukiwaniu samicy i miejsca gniazdowania, to może dojść do walki o gniazdo. Jak to bywa w naturze - silniejszy wygrywa. Teraz Margaret z grupą Falco Fanów stara się o założenie skrzynki lęgowej na Seneca Tower, aby w przyszłym roku Veteran i Billy miały gdzie złożyć swoje pierwsze jajka tutaj. To one wybrały to miejsce, trzeba tylko stworzyć im lepsze warunki do gniazdowania.

Odkąd Margaret zamieszkała w Rochester, każdego dnia (jeśli tylko czuje się na siłach), zaopatrzona w lornetkę i aparat z kamerą, wsiada do samochodu i jedzie odwiedzać miejsca, gdzie siadają sokoły. Później te obserwacje opisuje na Blogu "Oczy do nieba", załączając tam filmiki i zdjęcia, teraz już dwóch par sokołów. Dzięki temu inni dowiadują się wiele o życiu, zwyczajach i zachowaniach tych wspaniałych ptaków, które były już na krawędzi wyginięcia.

Teresa Buszko

0

Dodaj komentarz

Dodając komentarz akceptujesz regulamin forum

KOMENTARZE powiadamiaj mnie o nowych komentarzach

REKLAMA